Nie, nie byłam na meczu. Spędziłam fantastyczny dzień z kibicami, zdarłam nogi wędrując od stadionu do rynku. Potraktowana z wuwuzeli (albo innego pieroństwa) ogłuchłam na kilka minut. Nic przebije podróży tramwajem na stadion, metoda na "glonojada" z lewej strony przygnieciona do łokcia z tyłu ktoś wbijał mi się w plecy... ale co tam było warto. Całą drogę wesoły tramwaj śpiewał patriotyczne pieśni i groźby, że zagramy w Kijowie. Nie mam pojęcia jak Czesi w tym tłumie robili swoje słynne "hop hop hop", z szyn nie wypadliśmy i nieco potargani wysiedliśmy pod stadionem.
Mecz bez historii, szlag mnie trafił bo drużyna miała wszystko a przede wszystkim zajebistych kibiców. Miasto śpiewało, kibicowało, żyło nadzieją i dostało widowisko poniżej oczekiwań. Czujecie się oszukani?
1.
2.
3.Bardzo ładny skwerek gdzieś przy ulicy Lotniczej. Na ławce byłam, wodę z biedronki piłam...
4.Gdzieś w połowie drogi ze stadionu do ratusza napatoczyła się grupka Czechów, to Oni wypatrzyli wystawę w Muzeum Sztuki Współczesnej. Stały tam niby kontenery przystrojone w napisy i zdjęcia oczywiście w klimatach reprezentacji Polski, Czech, Rosji, Grecji. Minęliśmy tą wystawę i nagle Czech krzyknął, że więcej nie pije polskiego piwa bo widzi lokomotywy do góry nogami. Fakt, niedaleko stoi dziwna instalacja - pionowo ustawiona lokomotywa :)
6. Wrocław, strefa kibica
7.
8. Nawet modły do indiańskich bogów nam nie pomogły :(
9. "Nikt nam nie powie, że nie zagramy w Kijowie"
10.
11.
12. Żeby nie było za słodko... wejście do strefy kibica...
Tu też wrzuciłam kilka zdjęć
Ciekawy reportaż,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam