A co mi tam i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Powierciłam mężowi dziurę w brzuchu i pomimo nieciekawej pogody pojechaliśmy do Lubomierza. Później mąż trochę marudził bo nie ze swojej woli wziął udział w paradzie. Wlókł się 5 km/h w stronę Gryfowa :) za całą kawalkadą powozów.
Wybiła 11.30 i gdzieś tam z parkingu wyjechały powozy. Mój mąż zrobił taką oto fotkę...
A to już relacja z rynku. Z przodu konie ... w tle piękny Lubomierz.
Zapraszam :)
bylismy i my, widziałam cię, byłaś ubrana na czarno , miałam ochote cie zaczepić ale mielismy inne sprawy do załatwienia więc szybko się zmylismy, widzielismy tylko kilka powozów....
OdpowiedzUsuńJak na czarno to na 100% byłam ja :)
Usuńmógł to być również ksiądz :-)
Usuńno wiem...czarne spodnie, czarna bluza, stałaś po przeciwnej stronie kolumny Maternusa:)
OdpowiedzUsuńCzarny charakter :) Ślepa jestem bo specjalnie za Wami patrzyłam :(
UsuńAle frajda, taka parada. A miasteczko chyba odnowiono niedawno. Jak byłem to wiele domów miała braki w tynkach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Powoli coś tam się odnawia... bardzo powoli
UsuńCiekawa taka impreza, było na co popatrzeć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńByło nawet całkiem fajnie :)
UsuńI co ? Warto było. Zrobiłaś bardzo ciekawe fotki. Impreza bardzo ciekawa bo takich reliktów przeszłości nie zobaczymy na co dzień na drogach. Piękne konie :) Pozdrowienia dla ciebie słoneczne.
OdpowiedzUsuńWarto było :)
Usuńzapraszam do stadniny w Mirsku na Przedmieściu
OdpowiedzUsuń