Ku radości dziecka tegoroczny urlop wypadło nam spędzić nad wodą i jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, nie było upałów a za to codziennie lało :) Los wyrzucił nas nad Zalew Wiślany do miejscowości Tolkmicko co szczerze polecam każdej osobie miłującej spokój. Nie ma tu bajzlu i nadmiaru decybeli nocnych tak charakterystycznych dla wielkich kurortów, plaże są czyste a gdyby ktoś zatęsknił za cywilizacją to można popłynąć tramwajem wodnym do Krynicy Morskiej.
Na nudę nie narzekaliśmy bo było dużo zwiedzania, plażowania, trochę leniwego odpoczynku, zdarzyło się nawet szaleństwo porzeczkowych przetworów.
Dziś zapraszam na to co kończyło każdy dzień czyli wycieczkę do portu na zachodzące słońce. Niestety nie każdy wieczór kończył się pięknymi kolorami, pogoda ma swoje humory :) Po kilku dniach bywania w porcie zdążyłam się zaprzyjaźnić z miejscowymi wędkarzami a rozmowy umilały czas oczekiwania na zachód. Jeden pan okazał się być dawnym mieszkańcem Karpacza, świat jest mały...
Dziś zapraszam na to co kończyło każdy dzień czyli wycieczkę do portu na zachodzące słońce. Niestety nie każdy wieczór kończył się pięknymi kolorami, pogoda ma swoje humory :) Po kilku dniach bywania w porcie zdążyłam się zaprzyjaźnić z miejscowymi wędkarzami a rozmowy umilały czas oczekiwania na zachód. Jeden pan okazał się być dawnym mieszkańcem Karpacza, świat jest mały...
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
Trzecie, ósme i dziesiąte - bajka;)
OdpowiedzUsuńA w ogóle, to prawie, jak nad morzem:)
Dokładnie tak, tylko spokój większy.
UsuńNo tak... Pięknie i spokojnie. Bardzo ładne zdjęcia. Pozdrawiam Justyna.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWspaniałe zachody, ale mnie osobiście najbardziej fascynuje zdjęcie 10.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Mistrzyni klimatu...
OdpowiedzUsuńZapraszam na szkolenie :)
Usuń