18 sty 2016

Blue Monday


    
   Zupełnie niechcący zawaliłam dziś kilka projektów a kilka rzeczy zepsułam. Cóż, zdarza się. Jadę autobusem a tu lektor w radio truje o depresyjnym dniu zwanym "blue monday".
Pojęcie to wprowadził w 2004 roku brytyjski psycholog Cliff Arnall korzystając ze specjalnego wzoru, który bierze pod uwagę przykre dla nas czynniki jak brak słońca, problemy finansowe i brak motywacji, odległość od Bożego Narodzenia, które w sumie dają efekt przygnębienia u wielu osób. 
Wzór Arnalla (źródło: pl.wikipedia.org):

Dzisiejszy poranek wyglądał tak nieszczególnie, że faktycznie można depresję zaliczyć; mróz, potem ciemność i śnieg na dokładkę.




Czyli wg dziwaka od wzoru plan na dziś powinien wyglądać tak:
1.Zakopać się w domu i udawać,że nikogo nie ma. 
2.Otworzyć książkę i udawać,że nikogo nie ma.
3.W ogóle zdechnąć.

Niestety, zakupy same się nie zrobią a dziecko jakoś nie chce się przywieźć ze szkoły. Z upływem dnia słońce wyszło, chodniki odśnieżyli i świat nagle wypiękniał. Idea "blue monday" zdechła, przynajmniej  u mnie.
"NicNieRobing" się nie udał, ale przy okazji kupiłam coś kolorowego i zaliczyłam bibliotekę.


Na deser kawa w kolorowym kubku też poprawia nastrój, przy okazji kupiłam więcej kawy.


Coś mocniejszego (oczywiście) również działa...


Kakao będące składnikiem czekolady, jest źródłem kilku składników o ciekawym działaniu np.  fenyloetyloamina ma działanie antydepresyjne, powoduje poprawę nastroju i uczucie szczęścia. Tryptofan, aminokwas w mózgu przekształcany jest w serotoninę,  zmniejsza  naszą podatność na stres, powoduje ukojenie i relaks.
Zimą jedzmy czekoladę!


W ten, podobno, depresyjny dzień wypożyczyłam coś o śmierci na Evereście, książkę o wyprawie na Syberię oraz czeskie dzieło "Kacica". Dawno nie dokonałam tak pomylonego wyboru. 
Everest już w połowie za mną.


Byłabym zapomniała o czymś muzycznym:

Ostatnie dni były szaro-bure i wymyśliłam, że wkleję tutaj troszkę niebieskiego nieba na pociechę. Tymczasem czytam w przewodniku o kolorach,że  wśród Egipcjan zły dzień określany jest  jako niebieski i w ogóle niebieski kolor kojarzy się z czymś złym. 
Zamiast radości mamy deprechę, ale teoretycznie :) bo ja przepadam za błękitem nieba.





Jeśli: kawa+czekoladki+wino nie poprawią Wam humoru to zapraszam wszystkie hexy (i nie tylko) może razem coś umyślimy.


O uśmiech woła drzewo z naroślą, mój mąż twierdzi,że to sowa :)


A jak to nie pomoże, to zajęciem bardzo odprężającym jest karmienie kaczek/gołębi i innych zwierzątek.



A jak to nie pomogło w poprawie Waszego  humoru to następne wpisy będą o cmentarzach, zamkach a nawet zahaczę o jeden klasztor.
:)

4 komentarze:

  1. Błekit nieba plus biel śniegu, to wszystko, czego mi teraz trzeba:)
    Hm, z dodatkiem kubka goracej czekolady, gdyby mróz....
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na poprawę humoru dobrałam się do miśków Haribo i os razu mi weselej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz że z tym blue monday to ściema totalna?
    http://www.crazynauka.pl/blue-monday-czy-wciaz-dajesz-sie-nabierac-na-to-oszustwo/

    Sam jestem impetykiem i to maniakalnym - u mnie depresja przejawia się tym że nie próbuje wyskoczyć przez okno z parasolem ;-) - zatem mnie żaden monday ani blue ani black ani jakikolwiek inny nie dotyczy - a kawa i słodycze to cud i wielki dar boży. Herbatniki gotowe czy sama przekładasz? - bo ja przekładam masą krówkową, albo nugatem... mniam - milion kalorii za jednym gryzem - jest co spalać ;-).

    Mąż ma rację to jest sowa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ma być dobrze to żaden blue monday tego nie zepsuje :) Ale czasami dla zdrowia i odpoczynku warto urządzić sobie taki dzień niechciejstwa i totalnej laby :)

    OdpowiedzUsuń