Zupełnie niechcący zawaliłam dziś kilka projektów a kilka rzeczy zepsułam. Cóż, zdarza się. Jadę autobusem a tu lektor w radio truje o depresyjnym dniu zwanym "blue monday".
Pojęcie to wprowadził w 2004 roku brytyjski psycholog Cliff Arnall korzystając ze specjalnego wzoru, który bierze pod uwagę przykre dla nas czynniki jak brak słońca, problemy finansowe i brak motywacji, odległość od Bożego Narodzenia, które w sumie dają efekt przygnębienia u wielu osób.
Wzór Arnalla (źródło: pl.wikipedia.org):
Dzisiejszy poranek wyglądał tak nieszczególnie, że faktycznie można depresję zaliczyć; mróz, potem ciemność i śnieg na dokładkę.
Czyli wg dziwaka od wzoru plan na dziś powinien wyglądać tak:
1.Zakopać się w domu i udawać,że nikogo nie ma.
2.Otworzyć książkę i udawać,że nikogo nie ma.
3.W ogóle zdechnąć.
Niestety, zakupy same się nie zrobią a dziecko jakoś nie chce się przywieźć ze szkoły. Z upływem dnia słońce wyszło, chodniki odśnieżyli i świat nagle wypiękniał. Idea "blue monday" zdechła, przynajmniej u mnie.
"NicNieRobing" się nie udał, ale przy okazji kupiłam coś kolorowego i zaliczyłam bibliotekę.
Na deser kawa w kolorowym kubku też poprawia nastrój, przy okazji kupiłam więcej kawy.
Coś mocniejszego (oczywiście) również działa...
Kakao będące składnikiem czekolady, jest źródłem kilku składników o ciekawym działaniu np. fenyloetyloamina ma działanie antydepresyjne, powoduje poprawę nastroju i uczucie szczęścia. Tryptofan, aminokwas w mózgu przekształcany jest w serotoninę, zmniejsza naszą podatność na stres, powoduje ukojenie i relaks.
Zimą jedzmy czekoladę!
Zimą jedzmy czekoladę!
W ten, podobno, depresyjny dzień wypożyczyłam coś o śmierci na Evereście, książkę o wyprawie na Syberię oraz czeskie dzieło "Kacica". Dawno nie dokonałam tak pomylonego wyboru.
Everest już w połowie za mną.
Everest już w połowie za mną.
Byłabym zapomniała o czymś muzycznym:
Ostatnie dni były szaro-bure i wymyśliłam, że wkleję tutaj troszkę niebieskiego nieba na pociechę. Tymczasem czytam w przewodniku o kolorach,że wśród Egipcjan zły dzień określany jest jako niebieski i w ogóle niebieski kolor kojarzy się z czymś złym.
Zamiast radości mamy deprechę, ale teoretycznie :) bo ja przepadam za błękitem nieba.
Jeśli: kawa+czekoladki+wino nie poprawią Wam humoru to zapraszam wszystkie hexy (i nie tylko) może razem coś umyślimy.
O uśmiech woła drzewo z naroślą, mój mąż twierdzi,że to sowa :)
A jak to nie pomoże, to zajęciem bardzo odprężającym jest karmienie kaczek/gołębi i innych zwierzątek.
A jak to nie pomogło w poprawie Waszego humoru to następne wpisy będą o cmentarzach, zamkach a nawet zahaczę o jeden klasztor.
:)
Błekit nieba plus biel śniegu, to wszystko, czego mi teraz trzeba:)
OdpowiedzUsuńHm, z dodatkiem kubka goracej czekolady, gdyby mróz....
;)
Na poprawę humoru dobrałam się do miśków Haribo i os razu mi weselej. :)
OdpowiedzUsuńA wiesz że z tym blue monday to ściema totalna?
OdpowiedzUsuńhttp://www.crazynauka.pl/blue-monday-czy-wciaz-dajesz-sie-nabierac-na-to-oszustwo/
Sam jestem impetykiem i to maniakalnym - u mnie depresja przejawia się tym że nie próbuje wyskoczyć przez okno z parasolem ;-) - zatem mnie żaden monday ani blue ani black ani jakikolwiek inny nie dotyczy - a kawa i słodycze to cud i wielki dar boży. Herbatniki gotowe czy sama przekładasz? - bo ja przekładam masą krówkową, albo nugatem... mniam - milion kalorii za jednym gryzem - jest co spalać ;-).
Mąż ma rację to jest sowa!
Jak ma być dobrze to żaden blue monday tego nie zepsuje :) Ale czasami dla zdrowia i odpoczynku warto urządzić sobie taki dzień niechciejstwa i totalnej laby :)
OdpowiedzUsuń