We wrześniu miałam niesamowitą przyjemność spotkać się z ludźmi z Dolnośląskiego Towarzystwa Miłośników Zabytków (DTMZ). Na miejsce jednodniowego zlotu wybrano Zamek Cisy. To szalenie sympatyczna grupa ludzi z zacięciem do podróżowania i poznawania historii oraz zabytków. O DTMZ wspominałam już przy okazji postu o zamku w Lipie, kiedy to wpadło do nas kilka osób, przy okazji ratując nas od śmierci głodowej.
Nikogo nie zdziwi fakt, że nasza podróż odbyła się z przygodami :) Akurat tego dnia trafiliśmy na... dożynki we wsi Sady i przed każdym domem zbudowano przeróżne instalacje nawiązujące do rolnictwa. Zrobiłam tylko kilka zdjęć, czasami trzeba się ograniczać bo inaczej trafimy na zlot dopiero wieczorem. Myślę, że trzeba przypilnować terminu następnych dożynek i poświęcić swój czas wyłącznie na obserwację święta plonów.
Od dawna panował nieziemski upał i na drodze, że dość,że się kurzyło to nad horyzontem wisiał pył; dlatego nie będzie zbyt wielu fotek krajobrazowych.
Jeszcze tylko kilkaset metrów szlakiem i za chwilkę będziemy na zamku.
Po drodze mijamy kamienny krzyż (nazywany pokutnym). Jeszcze niedawno rosło przy nim drzewo, po którym został już tylko pieniek, całość otoczono płotkiem.
W końcu docieramy do miejsca biwakowego... a tu w najlepsze płonie już ognisko (zupełnie jak w tej harcerskiej piosence). Drużynowego nie mamy, ale Robert-gawędziarz świetnie się nadaje do tej roli. Ale żeby nie było, nie przyjechaliśmy wyłącznie na popas a powiększać naszą wiedzę o Dolnym Śląsku i czynić plany na przyszłość.
Na przełomie XIII i XIV w. książę świdnicki Bolko I wybudował tutaj murowany zamek z murem. Oprócz wieży o średnicy ponad 10 m, tuż obok wybudowano dom mieszkalny. Jak wiele zamków dolnośląskich, w XIV w. zamek Cisy stał się siedzibą rycerzy rozbójników. Do pierwszych poważnych zniszczeń, które dotknęły zamek, doszło za sprawą szturmu husytów. Po zakończeniu działań wojennych obiekt wyremontowano oraz wzniesiono mur okalający podzamcze. W XVI w. rozpoczęto prace mające na celu unowocześnienie fortyfikacji. Dobudowano też basztę, której zadaniem była obrona mostu zwodzonego prowadzącego do zamku. Drugim okresem w historii Zamku Cisy, kiedy doznał on poważnych uszkodzeń, była wojna trzydziestoletnia. W 1643 r. wojska szwedzkie zdobyły i zniszczyły twierdzę. Po zakończeniu działań zbrojnych, obiekt trafił w ręce swoich poprzednich właścicieli. Niestety nie zamierzali oni przywrócić świetności zamku sprzed wojny trzydziestoletniej. Nakaz rozebrania murów obronnych i wykorzystanie kamienia jako budulca w okolicznych budowlach doprowadził do zrujnowania warowni. W 1830 r. zamek zyskał nowego właściciela - von Zietena. Niestety także on nie interesował się remontem swojej nowej posiadłości. Próby rekonstrukcji miały miejsce w dwudziestoleciu międzywojennym (odrestaurowanie bramy zewnętrznej) oraz w latach 60. XX w.[1]
No i pobiegliśmy zwiedzać zamczysko! Piękna pogoda przyciągnęła sporo ludzi na zamek, mijaliśmy kilka rodzin na biwaku i jakieś towarzystwo bawiło się przy ognisku. Myślę, że pewnego jesiennego dnia, gdy opadną liście, przyjadę specjalnie zrobić wpis o zamku.
A gdy już wędrowcy wrócili z dalekiej drogi, zmęczeni i spragnieni przyszła pora na opowieści i wymianę informacji a nawet na warsztaty fotograficzne. Z takimi ludźmi nie można się nudzić.
I na sam koniec przeurocza uczestniczka zlotu :)
Po pierwsze portrecik mordki prześliczny. Ciekawa historia jednego z wielu zamków na Dolnym Śląsku. A w miłym towarzystwie zwiedzanie jest interesujące. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA wiesz że TA piosenka powstała w Tarnowie, 1600 metrów (circa about) od mojego domu.
OdpowiedzUsuńA ruiny ekstra, widzę że nie tylko ja lubię sobie połazić poza utartymi ścieżkami.
Bez gawędziarz przy ognisku szybko robi się markotnie, paliwoda jakiś musi być ;)
Ładne miejsce, warte zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Magda za umieszczenie mojej Lunki w Twoim reportażu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis. Jestem niezwykle zadowolony że mogłem uczestniczyć w tym spotkaniu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRobert to rzeczywiście bajarz nad bajarze! Oczywiście w najlepszym tego słowa znaczeniu.
OdpowiedzUsuńI nie jest tam jedyny :)
Usuń