Zimę spaskudził wszechobecny smog, zabierając widok na góry i powodujący duszność po byle spacerze. Przesiedzieliśmy ją w domu studiując mapy, odkurzając czytadła odłożone właśnie na takie chwile, przewracaliśmy kartki w kalendarzu. A tu proszę, ostatni weekend lutego objawił się wiosenną pogodą, na niebie słoneczko i błękit... a na drodze mleczno-błotna masakra. Tymczasem, w miejscowości x ogłoszono nowy pomnik przyrody i mąż zaplanował wycieczkę Świecie-Leśna-Jałowiec, niedługą, wszystkiego raptem 50 km w jedną stronę. Zajedziemy do Świecia, w którym znajdują się ruiny zamku oraz bardzo ładny kościół a później do Leśnej. O Leśnej słynny historyk pan W. opowiada ciekawe historie, jak to do sztolni przy drodze wjeżdżały ciężarówki z cudami. Taki miejscowy "złoty pociąg".
Piękny widok przed nami:A za plecami mamy tak:
Jadąc mijamy suchy zbiornik przeciwpowodziowy położony ok. 1 km. od Mirska. Na koronie wału znajduje się taki oto budyneczek, bunkier obserwacyjno - wartowniczy.
Wjeżdżając do Świecia podziwiamy piękny witacz z bezbłędnym hasłem i jedziemy do kościoła :)
Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa powstał około 1649 r. na fundamentach wcześniejszego z XIV w. Kościół ten uległ zniszczeniu pod koniec wojny trzydziestoletniej. Dzisiejsza świątynia w Świeciu ma plan jednonawowy z absydą wieloboczną od wschodu. Na ścianie kościoła oraz w murze otaczającym świątynię osadzono liczne płyty nagrobne i epitafia.
Na prawo od bramy wejściowej tkwią w murze trzy krzyże pokutne (oznaczyłam je kropeczkami).
Pomnik poległych w I wojnie światowej, to jeden z dwóch napotkanych dzisiaj.
Z kościoła zjeżdżamy w dół aż do ruin zamku. Zamek został wybudowany prawdopodobnie na początku XIV w., dla księcia świdnicko – jaworskiego Bernarda. Pierwsza wzmianka o zamku pochodzi z 1329 r. Obecnie jest w rękach prywatnych, zabezpieczono mury, odgruzowano wnętrza, została odnowiona i poświęcona kaplica, w której właściciele wzięli ślub.
W Polsce znajduje się jeszcze jeden obiekt opisywany jako zamek Świecie, ale znajduje się nad Wisłą i należał do Krzyżaków. Przy niedokładnym czytaniu można się zdziwić :)
Ze Świecia zjeżdżamy do Leśnej drogą nr 358 i tuż przy drodze, po lewej stronie, stoi charakterystyczna ruina. Parkujemy autko i za mostem idziemy w prawo, w kierunku sztolni. W Leśnej pojawiliśmy się w 2012 roku i wtedy też, zwiedziliśmy dziwny budynek na szczycie wzgórza.
Położenie sztolni zaznaczyłam kropeczkami. Przy okazji stwierdzam, że obrońcy nietoperzy mają za sobą kasiaste organizacje, prawie każda ciekawsza sztolnia jest zakratowana i zaspawana. Zobaczycie to m.in w "Cichej Dolinie", którą niedługo opiszę.
W sztolniach nic się nie zmieniło, nic nie wykopali, sensacji brak.
Sztolnie są bardzo krótkie, pierwsza i zakratowana nie ma więcej jak 40m, następna nieco dłuższa, kolejne mocno się skracają. Prawdopodobnie miały być połączone. Po dziś dzień możemy mówić "podobno", "być może", ktoś coś widział a kto inny słyszał; twardych faktów brak.
W Leśnej znajdowały zakłady przemysłowe m.in „Fabryka części do maszyn włókienniczych i odlewnia metali- obecne- Baworowo SA" - VDM (Vereinigte Deutsche Maschinenwerke GmbH). Na przełomie 1943/44 w leżącym w pobliżu Miłoszowie utworzono filię obozu Gross Rosen – Arbeitslager Hartmannsdorf. W 1944 roku 600 radzieckich jeńców rozpoczęło drążenie tuneli w pobliskich wzgórzach, budowy prawdopodobnie nigdy nie ukończono. Pojawia się magiczne słowo "prawdopodobnie" miano tu produkować silniki rakietowe.
Przy jednej ze sztolni znajdującej się przy ulicy zauważamy tablicę,
"Pamięci więźniów obozu koncentracyjnego w Miłoszowie,
którzy w latach 1944-1945 zginęli przy budowie podziemnych sztolni".
Wybaczcie, ale wizualnie to miejsce pamięci jest strasznie słabe i byle jakie.
Zupełnie przy okazji zajechaliśmy pod mauzoleum rodziny Woller i okazało się,że niedawno zamurowano wszelkie otwory a teren ogrodzono płotem z drutem kolczastym. Trochę zdjęć we wnętrzu wykonałam dawno temu.
Znajdujemy się w centrum Leśnej, przed nami budynek ratusza. Wygląda smutno, ale gdy latem dodadzą kwiaty to wygląda o niebo lepiej.
Mocno zaniedbane domy ze sklepionymi podcieniami pochodzące z XVIII i XIX wieku o układzie szczytowym. Stanowią one pozostałość po podcieniowej zabudowie rynku zniszczonej w XX wieku.
Dzwon został wykonany w 1924 roku i zawieszony na wieży ratusza, w miejscu poprzedniego dzwonu, przetopionego na broń w czasach I wojny światowej. Przez dziesięciolecia wisiał w ratuszu, aż został zdjęty i poddany renowacji. . Ciekawość i dyskusje budzi zwłaszcza niemiecka inskrypcja na dzwonie i jego widoczne pękniecie.
SIE GEHT SO SCHNELL VON HINNEN
DOCH ORDNUNG LEHR EUCH ZEIT GEWINNEN!
DIE ALTE GLOCKE MUSSTE IM WELTKRIEG 1914-1918
ZUR EINSCHMELZUNG GELANGEN
GEGOSSEN VON F. WEULE-BOCK ENEM AM HARZ
GEHORCHT DER ZEIT UND DEM GESETZ Z DER STUNDE
MARKLISSA DEN 31.5.1924
DIE ALTE GLOCKE MUSSTE IM WELTKRIEG 1914-1918
ZUR EINSCHMELZUNG GELANGEN
GEGOSSEN VON F. WEULE-BOCK ENEM AM HARZ
GEHORCHT DER ZEIT UND DEM GESETZ Z DER STUNDE
MARKLISSA DEN 31.5.1924
Znajdujący się w pobliżu pałac Baworowo nadal nie ma szczęścia. Został wybudowany ok. 1800 roku w stylu neoklasycznym przez Hanasa von Bissinga. Obecnie pałac jest w stanie ruiny. Od strony południowej pałacu znajduje się park założony ok. 1800 roku.
Opuszczamy Leśną i jedziemy na północ w kierunku Jałowca i Lubania.
We wsi Szyszkowa mijamy pomnik poświęcony niemieckim żołnierzom poległym podczas I wojny światowej. Nie spodziewaliśmy się go, na naszej mapie nie istniał.
Okazuje się pomnik został postawiony w tym miejscu całkiem niedawno 28 maja 2016r. W domu przeczytałam, że:
Pomnik w Szyszkowej poświęcony poległym niemieckim żołnierzom w Wielkiej Wojnie odsłonięty i poświęcony został 25 czerwca 1922 r. Stał tak do 1945 r. przy głównej drodze przecinającej wieś. Pierwsi polscy osadnicy, którzy przybyli tu po zakończeniu wojny obalili ten "symbol pruskiego militaryzmu". <źródło>
Ostatnim punktem wycieczki była aleja pomnikowych lip w Jałowcu, po prawej stronie można dostrzec niewielkie mauzoleum Karla Roberta von Lachmann. Jest tak zniszczone, że nie mogę na to patrzeć.
Zdjęcie z mojego archiwum <klik>
W sumie to już koniec naszej wycieczki. Znajdujemy się w pobliżu Lubania i warto podjechać w jeszcze jedno zapomniane miejsce, w Uniegoszczy istniał pałac, w którym gościły koronowane głowy. Przeczytajcie <klik>.
Bardzo ciekawą wycieczkę odbyliście. Nigdy w tych miejscach nie byłam. Mimo, ze lubię wędrować ale jestem skazana na komunikację zbiorową i lata już nie te.
OdpowiedzUsuńA to, że wejścia do sztolni są zakratowane to raczej dobrze. Niech mają ostoję nietoperze. Widziałam przed laty jak wyglądały sztolnie w "Cichej Dolinie" w Piechowicach. Jeden wielki śmietnik.
Pozostaje pozostawać pod wrażeniem;)
OdpowiedzUsuńBardzo bogaty program, zwłaszcza lapidarium i krzyże pokutne których na moim tereni próżno szukać, ale i całą resztą bym nie pogardził.
U nas też k atuje się miejsca zimowania nietoperzy. W sumie jak ktoś chce zwiedzać to może to robić latem, gdy nietoperzy nie ma. A zważywszy na to że choćby w korytarzach MRU potraktowano zimujące nietopeze pochodnią, to restrykcje w dostępie wydają się uzasadnione.
Bardzo fajna wycieczka, tyle ciekawych rzeczy po drodze zobaczyliście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przykro na to patrzeć, że niemiecka piękna spóścizna została rozgrabiona, celowo zaniedbana i skazana na zapomnienie
OdpowiedzUsuńOch !!! Jak się wzruszyłem Twoim lamentem nad "niemiecką spuścizną". Sugeruję "wycieczkę" do obozu Auschwitz Birkenau, Treblinka i jeszcze do wielu na terenie Polski. Będziesz mógł poznać "kulturę" niemiecką na "najwyższym poziomie".
OdpowiedzUsuńTe tereny należą do RP od zakończenia II wojny, wcześniej zarządzali nimi Niemcy (w czym tu ból?). To Polacy skazali większość zabytków na śmierć.
UsuńPrzeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem!
OdpowiedzUsuń